I
w Gdańsku są także
Ojciec
mjr. Jerzego Chmielewskiego, liczącego dzisiaj 93 lata , odznaczony
Krzyżem Kawalerskim Orderu Virtuti Militari za udział w walkach z
najeźdźcą niemieckim, przybył do Gdańska ze swojej rodzinnej
Bychawy w 1947 roku, wcześniej spieniężając swój majątek...
Przybył do Gdańska, a do takich decyzji zachęcały władze
ówczesnej Polski, argumentując m.in. i tym, że Port Zawsze Wierny
Rzeczypospolitej, odebrany Niemcom, należy jak najszybciej
zagospodarować...
Od
władz Miasta Gdańska, w majestacie ówczesnej ustawy o
przesiedleńcach - otrzymał zrujnowany budynek przy ulicy Garncarskiej
18-10... Wiele wymagał wkładu pracy, a z materiałami w owym
czasie nie było łatwo...Wymagał też niemało środków
finansowych, które – na szczęście – Józef Chmielewski miał
ze swoich oszczędności i ze sprzedaży swoich niewielkich co prawda
majętności w Bychawie, skąd tu przybył...Miał też konkretny
cel- w przydzielonym budynku zamierzał prowadzić Kasyno dla
Inwalidów Wojennych...
Gdy
tylko budynek przywrócił ku świetności, gdy już zaczęło
funkcjonować Kasyno i schodzili się pożądani goście, z gośćmi
przybyła też specjalna komisja z władz miasta, która pod
zarzutem, że budynek nie jest wyremontowany na czas – został
odebrany, a właściciel Józef Chmielewski – wraz z Rodziną i
Gośćmi będącymi w lokalu – bezczelnie, w pod ochroną urzędowej
eksmisji został wyrzucony na bruk!
Nie
trudno wyobrazić sobie ów ból, jakiego doznał wojenny weteran,
żołnierz AK
i zacny
i obywatel, który życiowe credo : Bóg -Honor -Ojczyzna - miał wypisane na swoich sztandarach,
w które wpisywał przede wszystkim potrzebę walki o Wolność i Niepodległość Polski - teraz, a był to rok 1948, gdy już zupełnie upadła potęga niemiecka – doznawał klęski, upokorzenia i to ponoć od władz nowej Polski, która mieniła się i ludową i sprawiedliwą ...Goryczy dodawał jeszcze fakt, że w budynek przy ul. Garncarskiej 18-10 zainwestował wszystkie swoje oszczędności, na ówczesne pieniądze – ponad 2 miliony złotych i zostawał na ulicy goły jak przysłowiowy święty turecki...Wspomina dziś mjr Jerzy Chmielewski, że sprawcą całego zajścia był Żyd Anatolij Nikułko, wysoki funkcjonariusz UB, a zapewne i NKWD, redaktor naczelny : "Dziennika Bałtyckiego", który wówczas był tak mocny, że
i władze Warszawy, jak powiedziano Józefowi Chmielewskiemu – nie mogą temu zaradzić...Po prostu uparł się, by ten budynek, wyremontowany już , żołnierzowi AK, Józefowi Chmielewskiemu odebrać...
i zacny
i obywatel, który życiowe credo : Bóg -Honor -Ojczyzna - miał wypisane na swoich sztandarach,
w które wpisywał przede wszystkim potrzebę walki o Wolność i Niepodległość Polski - teraz, a był to rok 1948, gdy już zupełnie upadła potęga niemiecka – doznawał klęski, upokorzenia i to ponoć od władz nowej Polski, która mieniła się i ludową i sprawiedliwą ...Goryczy dodawał jeszcze fakt, że w budynek przy ul. Garncarskiej 18-10 zainwestował wszystkie swoje oszczędności, na ówczesne pieniądze – ponad 2 miliony złotych i zostawał na ulicy goły jak przysłowiowy święty turecki...Wspomina dziś mjr Jerzy Chmielewski, że sprawcą całego zajścia był Żyd Anatolij Nikułko, wysoki funkcjonariusz UB, a zapewne i NKWD, redaktor naczelny : "Dziennika Bałtyckiego", który wówczas był tak mocny, że
i władze Warszawy, jak powiedziano Józefowi Chmielewskiemu – nie mogą temu zaradzić...Po prostu uparł się, by ten budynek, wyremontowany już , żołnierzowi AK, Józefowi Chmielewskiemu odebrać...
Ponoć
w Polsce panuje takie dziwne prawo, nadal jakże bardzo skuteczne -
że co ubecki Żyd w Polsce Polakowi odbierze - to żadna polska
władza nie jest w stanie naprawić...
Przykład
Józefa Chmielewskiego, a dzisiaj już syna mjr Józefa
Chmielewskiego, liczącego 93 lata, z czego 60lat przypadło na
wojowanie ze wszystkimi władzami Miasta Gdańska o odzyskanie
budynku przy ul. Garncarskiej 18-10 – w zupełności to potwierdza.
Dokumentacja
sądowa i administracyjna tej sprawy, jakże bolesnej – jest jakże
bogata... Kilka teczek. Ile razy sędziwy już mjr Jerzy Chmielewski
– zajrzy do owych dokumentów – spędza nad nimi i dzień, i dwa
i trzy...Później jednak musi iść do lekarza, bo to, co wydarzyło
się w 1948 roku – dobiło jego Ojca, jego Matkę, jego Siostrę,
która była także zaangażowana w tę sprawę...a była łączniczką
AK... Dobija teraz także jego – konsekwentnie, powoli, dzień po
dniu...
W
jednym z wpisów na stronie oficjalnej Miasta Gdańska można
dowiedzieć się, że aktualnie – po różnych kolejach losu: i
jako świetlicy Związku Młodzieży Polskiej, osławionego złą
sławą; i jako klubu kulturalnego , gdzie występowały nawet
kabarety i liczne gwiazdy lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych
oraz siedemdziesiątych – od paru już lat tzw. „Rudy Kot”
pod płaszczykiem rzekomego remontu – czeka na stabilnego
właściciela, który ów obiekt przejmie za grosze...Może to będzie
ów pan, który ma cały sektor kamienic, likwidując w ten sposób
wyłom w swoich włościach..
.Może to będzie prezydent Miasta
Gdańska, który bardzo lubi mieć więcej lokali, mieszkań i
czemuś mec. Jerzemu Nowosielskiemu, broniącemu racji mjr. Jerzego
Chmielewskiego przed instancjami sądowymi zaproponował nagle status
radcy Urzędu Miasta Gdańska i oczywiście – sprawa zdaniem
mecenasa pewna do sprawiedliwego finału, znowu rozpłynęła się
gdzieś między gdańskimi furtkami w systemie prawnym: a jeśli, a
gdyby, a może, a jednak..
A propozycja była tak intratna, że
mecenas przyjął ją natychmiast i w końcowej fazie reprezentował
właściwie obie strony konfliktu – i Urząd Miasta i mjr. Jerzego
Chmielewskiego...z tą tylko różnicą, że mjr Jerzego
Chmielewskiego głośno, oficjalnie
a
Urząd Miasta Gdańska - po cichu...nieoficjalnie.
Ile jeszcze tych kukiełkowych scenek musi zaistnieć, by wreszcie Pokrzywdzony w Polsce Człowiek, Weteran Wojenny, Żołnierz i Patriota – mógł wreszcie w majestacie prawa odzyskać to, co mu przed 60 laty niesłusznie odebrano...
Nie
po raz pierwszy – i wymiar sprawiedliwości, który także w tym
przypadku wcale nie jest wymiarem sprawiedliwości; i kolejna ekipa
władz Miasta Gdańska - czekają zgodnie aż zejdzie z tego świata
Człowiek, który - póki żyw - może jeszcze nieźle namieszać w
trwałym przywłaszczeniu sobie całkiem niezłej kamienicy : „Rudy
Kot” przy ul. Garncarskiej w Gdańsku, gdzie czemuś od tylu już
lat nic tam nie dzieje się a rzekomo odbywa się ...
remont!!! Tyle, że na niby...Zakamuflowany - na tymczasowość i przeczekanie aż wszystko poukłada się według woli oczekujących i zarazem dybiących na tę nieruchomość...Na tzw. reprywatyzacyjną okazję...kosztem kolejnego Polaka...
Inny wpis na stronie Miasta Gdańska opatrzony jest ostrzeżeniem:
poniekąd bardzo dziwnym, ale jakże wmownym, by nie interesować się tym tematem, bo już samo połączenie jest niebezpieczne...A informacja dotyczy argumentów mjr Jerzego Chmielewskiego przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, gdzie strona sporu był Urząd Miasta Gdańska...Zaiste daleko sięgają macki oponentów mjr Jerzego Chmielewskiego w sprawie kamienicy "Rudzy Kot"...Hieny ...góry gotowe przenieść, piekło swoimi wziątkami wyłożyć, aby jednak nie oddać Człowiekowi tego, co mu niesłusznie zabrano...Ale u nich jednak Mieć ponad Być...I to bez względu na to, czy twarz utracą czy zachowają...Bo po co hienie twarz, honor, godność, uczciwość, poszanowanie drugiego człowieka, wrażliwość na krzywdę...
Inny wpis na stronie Miasta Gdańska opatrzony jest ostrzeżeniem:
poniekąd bardzo dziwnym, ale jakże wmownym, by nie interesować się tym tematem, bo już samo połączenie jest niebezpieczne...A informacja dotyczy argumentów mjr Jerzego Chmielewskiego przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, gdzie strona sporu był Urząd Miasta Gdańska...Zaiste daleko sięgają macki oponentów mjr Jerzego Chmielewskiego w sprawie kamienicy "Rudzy Kot"...Hieny ...góry gotowe przenieść, piekło swoimi wziątkami wyłożyć, aby jednak nie oddać Człowiekowi tego, co mu niesłusznie zabrano...Ale u nich jednak Mieć ponad Być...I to bez względu na to, czy twarz utracą czy zachowają...Bo po co hienie twarz, honor, godność, uczciwość, poszanowanie drugiego człowieka, wrażliwość na krzywdę...
Stanisław
J. Zieliński
18.10.2016
R
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz