sobota, 29 lipca 2017

Ze wspomnień Eugeniusza Lorka, Nestora Patrycjuszy Miasta Gdańska

Ze wspomnień Eugeniusza Lorka, Nestora Patrycjuszy Miasta Gdańska 
- z kampanii do władz Miasta  
w 2006 roku.
 

Programowe hasła wyborcze

Gdańsk Polski – Gdańsk Solidarny – Gdańsk Samorządny – Gdańsk gospodarny – Gdańsk stabilny.
Gdańsk silny morzem, Gdańsk silny Stocznią, Gdańsk silny rodzimym kupiectwem, silny rodzimym rzemiosłem...





Pan Czesław Marian Szajna, absolwent Politechniki Gdańskiej, a jednocześnie absolwent Podyplomowego Studium Organizacji
 i Zarządzania Politechniki Gdańskiej, absolwent Polsko-Angielskiej Szkoły Menagerów w Warszawie, absolwent Kursu dla Członków Rad Nadzorczych Skarbu Państwa, a jednocześnie: informatyk, programista i 
analityk SI Budownictwa PRIMEX, Kierownik Przygotowania Produkcji, Zastępca Dyrektora ds. Produkcji, współtwórca Solidarności i viceprezes Stowarzyszenia „Nasz Gdańsk” - jest najwłaściwszym kandydatem na Prezydenta Miasta Gdańska, bo ...



...jest prawdomównym, dotrzymuje obietnic 
i zobowiązań, zdecydowanie wypowiada się przeciw wyprzedaży substancji Miasta w ręce międzynarodowych koncernów
 - nastawionych na globalny zysk i postkolonialną politykę wobec rodzimej gdańskiej społeczności, wręcz spychających na margines rodzimą przedsiębiorczość m. in. poprzez naliczane z kapelusza piramidowe opłaty, podczas gdy stopa zysku jest coraz cieńsza.




Mamy już dość prezydentury Pana Pawła Adamowicza, bowiem w czasie jego prezydenckiego urzędowania kilkadziesiąt razy wzrosły opłaty, m. in.: przesyłowe, mocowe, przeliczeniowe, licznikowe, abonamentowe – że niektórzy już rezygnują z umowy z dobrodziejstw komunalnych współczesnej cywilizacji i wracają w swoich lokalach do ... łuczywa, świeczki, lampy naftowej, lampki karbidowej. Miast korzystać z sieci centralnego ogrzewania - wracają do kominków, do pieca, do węgla i drewna!



Nie taki postęp cywilizacyjny obiecany był przez Pana Pawła Adamowicza podczas kampanii wyborczej do władz Gdańskiego Samorządu.





Rzemieślnicy, Kupcy, Stoczniowcy – wszyscy dostaliśmy równo podczas ostatniej prezydentury. Było Nie dla Gdańskiej Stoczni. Było Nie dla koniunktury Rzemiosła. Było Nie dla rodzimego kupiectwa. Hipermarkety wdarły się nawet do centrum Miasta Gdańska i totalnie spustoszyły rodzime kupiectwo. W tak bezwzględny sposób rodzimego rzemiosła, rodzimego kupiectwa - nie niszczyła nawet komuna....



Niech dziś na Pana Pawła Adamowicza głosują... międzynarodowe koncerny i hipermarkety.



Dość dla Gdańska statusu postkolonialnego miasta, postkolonialnego portu. Dość w naszym mieście tej drętwoty Urzędu i Rady Miasta. Dość statusu głuchej prowincji.



Ja, Eugeniusz Lorek, mieszkaniec miasta Gdańska i przedsiębiorca – właściciel „Gospody Pod Wielkim Młynem” oświadczam wszem i wobec, iż w zbliżających się wyborach samorządowych na urząd Prezydenta Miasta Gdańska, popieram kandydaturę Pana Czesława Mariana Szajnę, wiceprezesa Stowarzyszenia „Nasz Gdańsk”, działacza LPR-u, albowiem dość mam już rządów Pana Pawła Adamowicza. W tym bowiem czasie powstały w Gdańsku hipermarkety na bardzo dogodnych warunkach dla zagranicznego kapitału, ze zwolnieniem od płacenia podatków na dość długi okres, bo aż dziesięcioletni włącznie.
Jest to bardzo wymowny przykład, że Pan Paweł Adamowicz służył tym przedsiębiorcom, którzy zwiedzeni chęcią szybkiego zysku otoczyli Gdańsk barakami, naruszając jego zabytkową i jakże piękną architekturę, niszcząc tym samym rodzimych gdańskich przedsiębiorców, przede wszystkim: kupców, rzemieślników - utrzymujących się ze swojej pracy od pokoleń.


Niech więc Pan Prezydent Adamowicz szuka sobie dzisiaj poparcia u właścicieli tychże hipermarketów, jeśli tak wiernie dbał o ich interesy, sprzeniewierzając się swoim wcześniejszym wyborczym deklaracjom, wskutek czego tylu małych i średnich przedsiębiorców zamyka swoje zakłady, sklepy, warsztaty, lokale gastronomiczne, ponieważ nie może znieść rosnących opłat, zobowiązań administracyjnych. Nie trudno dostrzec gołym okiem, że Pan Paweł Adamowicz jako prezydent Miasta Gdańska wypowiedział wojnę ekonomiczną rodzimym przedsiębiorcom i rodzimemu rzemiosłu, rodzimemu kupiectwu, rodzimym gastronomikom.






Mój lokal: „Gospoda Pod Wielkim Młynem” wzniosłem od ruin, przywracając jego architektoniczne piękno. Jest dziś perełką gdańskiej architektury, jak był za czasów I Rzeczpospolitej. Do takiej świetności przywróciłem również dwie kamieniczki przy ul. Sierocej i Lwi Dwór przy Trakcie Świętego Wojciecha, pierwszy i dziś jedyny taki obiekt - zabytek w Polsce i w całej Europie, obiekt – świadek osadnictwa holenderskiego z XVI wieku, tak wiernie odrestaurowany.
Lwi Dwór – to świadek dobrej koniunktury dla Miasta Gdańska, prawdziwie wolnej gospodarki i prawdziwej troski dobrego Gospodarza o jego rozwój, o jego rozkwit, o jego nieprzemijające piękno.
To Świadek szacunku Władz Miasta dla przedsiębiorczości , gospodarności, dla potęgi ludzkiego umysłu, zwróconego pro publico bono.



Muszę wziąć spychacz i te obiekty ponownie zburzyć, bo nie sposób ich utrzymać. Nie ma żadnej taryfy ulgowej, żadnego zrozumienia.. Nie dość, że je przywróciłem Miastu od samych ruin i zupełnie zapomnianych pustostanów – ruder, to mimo, iż jest to teraz moja własność, gdzie musiałem podjąć taki wysiłek inwestycyjny i ponieść takie koszty – muszę teraz płacić ponad 18.00 złotych za każdy metr kwadratowy podatku od nieruchomości, co przy powierzchni 600 metrów kwadratowych każdego z tych obiektów jest to już kwota horendalna...To w czasach komuny byłyby preferencje i byłoby zwolnienie na trzy lata od podatku... Tu wobec polskiego rodzimego przedsiębiorcy dominuje zasada: duś, przyduś, wyduś – aż do skutku, aż padnie, a wtedy nieruchomość przejdzie w obce ręce...



Bogate obce hipermarkety zaś za to, mimo iż stawiają tanie baraki, zwalnia się od podatku nawet i na dziesięć lat.!


Na Oruni wybudowałem obecną siedzibę KRUS-u. Miał tu być nasz gdański rodzimy Dom Handlowy, tzw. hipermarket, ale dla rodzimych przedsiębiorców nie ma przyjaznej koniunktury.



Przybyłem tu z Niemiec, gdzie przez ponad dwadzieścia lat dorobiłem się własnej firmy przewozowej. To żałosne, to trudne do zrozumienia, że tam – startując bez znajomości języka, bez znajomości mentalności, bez znajomości prawa, obyczajów – dorobiłem się szybciej niż u nas, w Gdańsku wśród swoich. W Niemczech jedyną opłatą za ciepło, za wodę, za gaz – jest po prostu stan licznika.
Opłaty są stabilne, a podwyżki: niewielkie, zapowiadane z dużym wyprzedzeniem. To tylko w Polsce jest taka anomalia, że za własny lokal trzeba płacić tak wysoki podatek od nieruchomości. To podatek, to podatkowa lichwa!



Co z tego, gdy bezrobotny chce pracować i za 500 – 600 złotych, by swemu dziecku kupić chleb i choć trochę poprawić swoją beznadziejną sytuację, gdy ponad 700 złotych pracodawca musi wyłożyć na ZUS. Kto jest w stanie udźwignąć te ciężary ? Pracodawcy więc nie zatrudniają pracowników, a nawet jeszcze uszczuplają swoje załogi, bowiem są coraz bliżej widma upadłości i bankructwa. W polskiej gospodarce są celowo stworzone takie mechanizmy, by nakręcać spiralę bezrobocia. Popatrzcie i nauczcie się, jak chroni się zdobycze socjalne pracownika i jak chroni się status jego przedsiębiorcy - w Izraelu, w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, w Szwecji, w Stanach Zjednoczonych.



Władze Miasta Gdańska nie uczyniły nic w zakresie zmniejszenia bezrobocia. Władze Miasta Gdańska chwalą się tylko tym, ilu Polaków. musiało udać się w poszukiwaniu pracy za granicą. Komu służy taka polityka, bo na pewno nie rodzimej gdańskiej społeczności? Tu celowo tworzy się takie mechanizmy gospodarcze i takie warunki życia, by Polacy uciekali stąd jak najprędzej dokądkolwiek, bo tu nie sposób żyć i nie sposób prowadzić jakąkolwiek działalność gospodarczą. W takim systemie wyjątkowo nieudolnego albo celowo nieudolnego zarządzania tkwi przyczyna zastoju gospodarczego, stagnacji, martwicy życia publicznego i wskutek wegetacji tylu mieszkańców... tak nagminnym zjawiskiem są kradzieże – w autobusach, pociągach, tramwajach, na ulicy i towarzyszące im coraz liczniejsze rozboje. Wskutek takiej polityki Gdańsk staje się miastem niebezpiecznym, miastem postkolonialnym, miastem –prowincją, gdzie po dwudziestej strach po tym mieście poruszać się, bo okradną, pokaleczą albo i zamordują.


Kierowany patriotyzmem, także tym lokalnym, podbudowany słowami Prezydenta Miasta Gdańska, który w Bremen na początku lat dziewięćdziesiątych podczas swej wizyty zapraszał: „przyjeżdżajcie, inwestujcie, przedsiębiorcom przychylne jest prawo, przychylne są władze, bo wreszcie jest wolność i pełna demokracja...” przyjechałem, zacząłem inwestować i ... mam to, co mam: przywrócone historii perełki gdańskiej architektury: „Gospoda pod Wielkim Młynem” i „Lwi Dwór” najchętniej bym zburzył, bo koszty utrzymania ich są tak wielkie, że nie sposób ich utrzymać. Władze Miasta Gdańska wielokrotnie dawały mi do zrozumienia, że tak naprawdę, to na nich im nie zależy. Władze Miasta Gdańska pokazują je natomiast każdej delegacji przybywającej do naszego Miasta – jako efekt własnej zaradności, gospodarności, troski o historię i kulturę. To perfidne podszywanie się pod mój dorobek!


Prawda jest zupełnie inna : w Gdańsku przedsiębiorca jest Murzynem wobec własnego losu. Nawet słowa : dziękuję, nawet odnotowania tego faktu w postaci choćby listu pochwalnego...






Taki przedsiębiorca jak ja, przywracający do swojej dawnej świetności prastare obiekty Gdańska - jest po prostu zupełnie pomijany, przemilczany i same władze dają mi odczuć, że jestem w tym mieście zupełnie – niepotrzebny. W podobnej sytuacji są Kupcy Dominikańscy wraz ze swoją odrestaurowaną Halą Targową, oraz

Kupcy „Gildii”, nad którymi ciąży widmo sprzedaży pasaży i gruntu zagranicznej firmie.



Prezydent Miasta Gdańska Pan Paweł Adamowicz szczyci się zaś tym, że dokonał ważnych dla Gdańska operacji handlowych - sprzedając Gdańskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej znacznie słabszej finansowo starej firmie poenerdowskiej z Lipska. Zrobił to w sposób wyraźnie zakulisowy, mimo otwartego protestu wielu mieszkańców i przedsiębiorców, mimo protestu wielu gdańskich fachowców. No Pan Prezydent Paweł Adamowicz miał po prostu taki gest...wobec sąsiada zza Odry.


Wskutek tak nakreślanej koniunktury, otwartej tylko dla obcego kapitału, Gdańsk umiera na naszych oczach.
Coraz uboższe społeczeństwo, zmniejszająca się liczba szkół, zmniejszająca się liczba zakładów, zwiększające się opłaty i zwiększające się bezrobocie, a co za tym idzie i zwiększająca się przestępczość. Oto efekty przypadkowych ludzi we władzach Miasta, ich przypadkowych rządów i przyczyna stagnacji, wręcz totalnego zastoju gospodarczego. Przybywa zaś w to miejsce zagranicznych banków, prześcigających się w rosnącej lichwie, kłamliwych, otumaniających reklamach i wzajemnie sobie pożyczających pieniądze.



Brak dobrego gospodarza zamienia prężny niegdyś Gdańsk, o największej dynamice rozwoju w kraju, w miasto prowincjonalne, 
o zamierającym coraz bardziej przemyślne stoczniowym, starzejącej się coraz bardziej infrastrukturze. Przecież są całe dzielnice Gdańska, że wymienię choćby: Dolne Miasto, Zaroślak, Stogi, gdzie dziury w jezdniach i brak nawet tak elementarnych dobrodziejstw cywilizacyjnych jak oświetlenie uliczne, czy bieżące naprawy chodników, jezdni...W wypowiedziach Prezydenta nie brakowało zaś mrzonek o Gdańsku – metropolii Bałtyku.
Działanie zaś było i jest coraz bardziej nieudolne, coraz dalsze od składanych deklaracji.


Sądzę, że prezydentem Miasta Gdańska musi być przedsiębiorca, a nie wykładowca akademicki czy średniej klasy urzędniczyna, liczący tylko swój czas od dzwonka do dzwonka czyli od 8.00 do 15.00. Musi to być człowiek – Nowa Twarz spoza starych skorumpowanych układów.



Pan Czesław Marian Szajna rozumie przedsiębiorców, kupców i rzemieślników, bo jest człowiekiem bardzo przedsiębiorczym i jednocześnie bardzo odważny w swojej przedsiębiorczości, jest człowiekiem mówiącym prawdę do końca, a kiedy trzeba, - co też udowodnił swoją cywilną postawą, - jest gotów w obronie niesłusznie krzywdzonego człowieka stanąć w sposób bezprecedensowy, bezwzględny, niezwykle stanowczy.
Jeśli z taką determinacją potrafi również bronić interesów Gdańska i jego rdzennych mieszkańców, wszyscy wkrótce dostrzeżemy to gołym okiem, że nasze Miasto Gdańsk ma wreszcie Dobrego Gospodarza, do czego wszyscy mieszkańcy tak bardzo tęsknią.


Znane mi jest życiowe credo Pana Czesława Mariana Szajny to przede wszystkim rodzima przedsiębiorczość, bo w jej rozwoju widzi rozkwit naszego Miasta Gdańska, widzi jego potencjał gospodarczy i dzięki temu coraz lepsze warunki życia dla jego mieszkańców, którzy – w wyniku takiej strategii - nie będą musieli emigrować w poszukiwaniu pracy, bo będą mogli być u siebie, na swoim – rozwijając własne usługi, własne przedsiębiorstwa.


Pan Czesław Marian Szajna jest za rozwojem rodzimego kupiectwa, zrzeszającego się w stowarzyszeniach: „Kupcy Dominikańscy” i „Gildia”, jest za rozwojem rzemiosła, rodzimego handlu. Jego program wyborczy jest konkretny, rzetelny, bo on sam jest człowiekiem prawym, stanowczym, bo sam jest również przedsiębiorcą i wszelkie ciężary, piętrzące się opłaty, jakimi Zarząd Miasta Gdańska i Rada Miasta Gdańska okłada rodzimych przedsiębiorców, wraz z totalną ignorancją ich interesów, codziennie, podobnie jak ja, gdański gastronomik - odczuwa na swoim karku.




Dość już starych wyżeraczy i twórców własnych urzędniczych fortun. Nasz Gdańsk musi być samorządny, solidarny, polski. Musi stać na straży swoich przedsiębiorców i na straży interesów swoich mieszkańców. Światowy kapitał, mocny w stawianiu hipermarketów i niszczeniu lokalnych tradycyjnych rynków i bez Gdańska ma się dobrze. Tej grupy ludzi nie musimy wspierać, bo i tak są od nas bogatsi. A interesy z nimi – na zasadach Pawła Adamowicza - wpędzają nas tylko w stagnację, bezrobocie, w głuchą postkolonialną prowincję.



No nie możemy pozwolić na to, by nasze Miasto Gdańsk, od wieków okno na świat Rzeczpospolitej, stawał się enklawą marazmu gospodarczego. Tym, którzy w naszym mieście obrali taki kurs – nadchodzi czas, by skutecznie podziękować i udzielić odprawy, adekwatnej do ich dokonań - dla gdańskiej społeczności.


Wypowiedź Eugeniusza Lorka , Nestora Patrycjuszy Miasta Gdańska 
notował  i redakcyjne opracował
 Stanisław J. Zieliński
Ilustracje
Archiwum Internetowe
Stanisław J. Zieliński

Od autora:
Od haseł, programów i wydarzeń oraz oczekiwań  - od roku 2006 upływa 11 lat...Problemy jednak jakby zatrzymały się i utknęły w tym samym miejscu.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz