poniedziałek, 20 marca 2017

Najlepsza reklama, gdy poleca Ciebie jeden drugiemu...

Pan Michał Stenka

Mistrz Polskiego Krawiectwa:



- Najlepsza reklama, gdy poleca Ciebie

Jeden drugiemu.



Rozmowa o sztuce trafnej decyzji, o odwadze pójścia swoją drogą mimo iż tak wielu mówi, że to droga donikąd, o klientach Mistrza Krawca Pana Michała Stenki - 
czy zawsze wiedzą, czego chcą i czy zawsze wiedzą, do kogo trafili – z Panem Michałem Stenką rozmawia Stanisław J. Zieliński.



Stanisław J. Zieliński: - Pobierał Pan – Panie Michale –tajniki swojej krawieckiej profesji 
u znanego Mistrza Sztuki Krawieckiej w Gdańsku Oliwie – 

 u Jarosława Konaszewskiego...Swój Zakład Krawiecki otworzył Pan jednak w Żukowie, gdzie chyba trudniej o klienta...



Michał Stenka, Mistrz Polskiego Krawiectwa: - I tak i nie tak. Tu jeśli z Gdańska lub z Warszawy przyjeżdża klient – to wie, czego chce i wie, do kogo przyjeżdża. Spotyka go za to i swoista nagroda połączona z satysfakcją, bo odkrywa kawałek Polski, której może dotychczas nie znał...

Jeśli taki klient przyjeżdża do mnie do Żukowa – to wie, czego chce... Spotyka się tu z dobrym wykonaniem, z miłą obsługą i przyjazną dla siebie ceną, albowiem nie płacę horrendalnych kwot za wynajem lokalu, aby za wszelką cenę być w wielkim mieście, a potem za każdym razem tę cenę wpasowywać w cenę usługi...I przyznaję, że zrobiłem to także z myślą o moim kliencie, by miał garnitur światowej klasy – za polską gminną,przyjazną dla siebie cenę!!!



S.J.Z: - Strategia z jakże dużym wyprzedzeniem i na całe lata...



M.S.: - Dobrze być lojalnym wobec Żony i Rodziców Żony...Udostępnili mi lokum w swoim domu i pozwolili na jego rozbudowę, za co jestem im bardzo wdzięczny. W ciągu mijających pierwszych ośmiu lat zbudowałem podstawy rodzinnej egzystencji i zawodowej stabilizacji – zakład mój mieści się na dwóch poziomach, w centrum Żukowa, z łatwym dojazdem i podwórkiem na zaparkowanie. Przez te mijające osiem lat jest już trójka dzieci, a więc jest już pełna rodzina i nawet był już uczciwie, ku uciesze całej Rodziny dobry udanie spędzony pierwszy rodzinny urlop.



S.J.Z.: - Żukowo, to jednak miejscowość podmiejska, dalekie obrzeża metropolii trójmiejskiej, w dodatku z uciążliwymi codziennymi korkami...Start w takiej miejscowości ze swoją Pracownią Krawiecką to chyba jednak pewne szaleństwo i zbyt wiele ryzykownej odwagi?



M.S.: - Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały, że mam być jednak w Żukowie, bo tu jest to pewne lokum, a to podstawa i startu i powodzenia życiowej zawodowej strategii...Mieć ten pewny grunt, a mając już ten pewny grunt – pozostanie tylko rzetelna praca i wiara w to, że klient to dostrzeże...Każdemu z nas zależy na transakcji za dobrą cenę...A szyję z najlepszych tkanin z najlepszych hurtowni w Polsce,

w Europie, na świecie, że choć wspomnę firmę o światowej renomie  - Scabal!!!


S.J.Z.: - A i w samym Żukowie wrasta Pan w to środowisko zupełnie na nowo, zupełnie 
od początku...



M.S.: - W tej małej Ojczyźnie jakże dobrze wszyscy wszystko o sobie wiedzą...Jakże szybko potrafią zauważyć, komu z kim po drodze i dlaczego. Tak wielu klientów mam już stąd, z pobliskich okolic...Stało się to tak niepostrzeżenie, szybko...Tu jakże skuteczna jest ta klasyczna odwieczna reklama szeptana – jeden drugiemu. W takim środowisku jak Żukowo – jak jakaś dobra wieść pójdzie w lud, to już nie ma odwrotu...Moc tej reklamy jest stokroć bardziej skuteczna niż wzdłuż trasy dziesiątki ustawionych bilbordów...Jest też i inna prawda : kto zbyt dużo wydaje pieniędzy na tzw. krzykliwą reklamę – z reguły nie ma przyjaznych cen dla klienta, a strategia, by mimo wszystko szturmem zdobyć rynek – jest zwodnicza i pełna iluzji...Nie szybciej to później dochodzi do zderzenia z rzeczywistością i dobrze, jeśli ten upadek ma miękkie lądowanie...



S.J.Z: - Rady i wskazówki Mistrza Sztuki Krawieckiej- Pana Jarosława Konaszewskiego 
z Gdańska Oliwy przydają się jeszcze dziś czy są już li tylko dalekim wspomnieniem?



M.S.: - Coś kiedyś wykonałem nie tak, co Szanownemu Mistrzowi wybitnie nie podobało się...Zawezwał mnie na zaplecze i mi powiedział, co o tym myśli i co o mnie myśli, a brzmiało to mniej więcej tak, że jeśli tak będę postępował i tak traktował swoje obowiązki – to w przyszłości ani nie utrzymam zakładu ani nie utrzymam rodziny...



S.J.Z: - Ale chyba były też i bardziej stonowane zalecenia...Mistrz Sztuki Krawieckiej Jarosław Konaszewski wielokrotnie też szacunkiem wyrażał się o Panu jako dobrze zapowiadającym się fachowcu...



M.S.: - Wielokrotnie powtarzał mi, że w zawodzie krawieckim uznanie u klienta przychodzi dopiero w dekadzie lat trzydziestych. I ta zasada sprawdziła się co do joty. Właśnie jestem już na tym etapie i przybywa zleceń i przybywa klientów. Są wśród nich radni, posłowie, prezydenci, przedsiębiorcy, a więc szeroki świat biznesu...

I to coraz liczniej z Gdańska, Sopotu, Gdyni, a nawet i z Warszawy...



S.J.Z.: - Tylko pogratulować.. Jeśli już jednak mówimy o świecie przedsiębiorców...Kim Pan właściwie jest obecnie -

rzemieślnikiem czy już przedsiębiorcą, biznesmenem, producentem?



M.S.: - Nadal czuję się rzemieślnikiem, a więc – krawcem, bo na rynku świadczę usługi krawieckie...Moja oferta to przede wszystkim garnitury i koszule oraz odzież wierzchnia , a więc gala męska na każdą okazję, ale przyjmuję też zlecenie na konfekcję damską, zlecenia typowe do przeróbki...Również projektuję, szyję...Moi pierwsi uczniowie pomyślnie zdali już swoje egzaminy i wystartowali w samodzielne wykonywanie zawodu.



S.J.Z.: W Pana wypowiedziach tak wiele optymizmu, idącego w parze z umiejętnością podejmowania trafnych decyzji, swoją gorliwą pracą, udanymi efektami w tejże pracy...Czy jest jednak coś, co przeszkadza, uwiera, dziwi swoją anormalnością?



M.S.: - Nadal czekam na ten czas przyjazny w Polsce dla rodzimego rzemieślnika i przedsiębiorcy. Nadal zbyt horrendalna składka ZUS. Mimo tylu deklaracji ze strony rządzących – efekty raczej mierne...W wielu państwach unijnych ta składka jest od stopy zysku, a nie z kapelusza!!!

Nam niepotrzebne są retusze, ale konkretne dobre rozwiązania, jeśli młodzi Polacy swój start życiowy mają naprawdę wiązać z Polską i nie szukać swojej życiowej szansy poza jej granicami.



S.J.Z: - Miejmy nadzieję, że doczekamy się tych czasów przyjaznych dla polskiego rzemieślnika i przedsiębiorcy i to jeszcze w tej kadencji. Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Ilustracje:
Archiwum Foto Michała Stenki
Stanisław J. Zieliński



21.03.2017 R


czwartek, 9 marca 2017

Dwója z lejcami dla prezydenta Miasta Gdańska Pawła Adamowicza

Marian Szajna:
 Dwója z lejcami dla prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza 
za prawie pięć kadencji rządów w Mieście Gdańsku.


Powoli dzień za dniem - zbliża się czas kolejnych wyborów w społecznościach lokalnych. Jest to odpowiedni czas, by przyjrzeć się dokonaniom włodarzy samorządowych w tej kadencji, a dla wielu, jak dla Prezydenta Miasta Gdańska, Pawła Adamowicza – aż pięciu kadencji. Rozmawiamy
na ten temat z byłym wiceprezydentem – Marianem Szajną, który przed laty, sprawował ten urząd tylko przez trzy lata i i doprowadził do uporządkowania w Mieście Gdańsku i do definitywnego rozwiązania problemu z wodą. Od tego czasu woda jest czysta, zdatna do picia wprost z kranu, co stawia Gdańsk pod tym względem w czołówce miast

w Polsce.




Stanisław J. Zieliński: - Kadencja, a właściwie to pięć kadencji Prezydenta Miasta Gdańska, Pawła Adamowicza – to fenomen w historii gdańskiej, a i ogólnopolskiej administracji, przykład bardzo głębokiej korupcji, by za wszelką cenę rządził swój,
 bo inaczej to wszystko się wyda czy też jednostka tak wybitna, że na tym stanowisku wprost niezastąpiona i długo by szukać, by znaleźć równie udane zastępstwo?



Marian Szajna, były wiceprezydent Miasta Gdańska: -Tak długi okres urzędowania prezydenta Miasta Gdańska Pawła Adamowicza – i mówię to z całą odpowiedzialnością – to nadzwyczajny przykład trzymania na tym stołku człowieka układów.

Paweł Adamowicz to człowiek zupełnie nieprzygotowany do piastowania takiego urzędu, ale jest – bo wygodny dla tak wielu. Wygodny dla inwestorów i przedsiębiorców, bo przeforsują każdą koncepcję inwestycyjną, korzystną dla siebie, a niekoniecznie i z reguły niekorzystną – dla Miasta Gdańska. I korzystali z tego – na przykład developerzy – czyniąc za to specjalne prezenty w postaci kolejnych mieszkań.
To dowód, jakże widoczny także w Prokuraturze.


Cierpią na tym sprawy Miasta Gdańska, choćby ciągle palący 
problem wysypiska śmieci uporządkowania gospodarki odpadami. Gdybym startował na to stanowisko, to przede wszystkim od rozwiązania tego problemu rozpocząłbym moje urzędowanie. Gospodarka odpadami - to zdrowie mieszkańców Miasta Gdańska, a i pieniądze do budżetu, a i paliwo choćby dla autobusów komunikacji miejskiej.
Takie inwestowanie ma sens, bo wprawdzie też wydaje się środki z budżetu, ale one wracają wielokrotnie pomnażane co roku!!!
Do takich rozwiązań jest jednak potrzebne myślenie Gospodarza Miasta a nie tylko portiera, który złapał zlecenie, aby na tej fusze skutecznie dorobić się. Reasumując: Paweł Adamowicz liczy, ile już ma mieszkań, a Mieszkańcy liczą, ile mają niezałatwionych spraw i ile mają kłopotów.

Ciągle są takie dzielnice Miasta, gdzie są czasy Króla Ćwieczka i gdzie diabeł mówi dobranoc i gdzie nie stanęła w ciągu dwudziestu lat stopa Pawła Adamowicza jako prezydenta. Ale o czym mówimy: osławiona dziura wstydu ma już swoją równie dwudziestoletnią historię w samym centrum Miasta, przy ulicy Rajskiej, tuż przed NOT.


S.J.Z.: -Był już Pan w administracji Miasta Gdańska i to na stanowisku wiceprezydenta



M. Sz.- I wtedy także zająłem się bardzo twardym wtedy problemem, wprost niemożliwym do rozwiązania – problemem czystej wody dla Miasta Gdańska. Ile było wtedy tych krokodylich łez, że takie zagrożenie...że tak kosztowna inwestycja,niemożliwa do udźwignięcia przez Miasto Gdańsk.
Moja strategia była jedna i bezwzględna: co niezbędne – bezwzględnie musi być wykonane w pierwszej kolejności. Od tamtej inwestycji, jakże strategicznej – minęło już tyle lat i mieszkańcy Miasta Gdańska nawet nie pamiętają, że był tu kiedyś taki wielki problem z wodą. Tak samo raz a dobrze, w sposób równie bezwzględny należy uporządkować gospodarkę śmieciami, których mamy coraz więcej...Smród niesie się na całe Miasto ...Sprawa ciągle w polu, bo nie ma nawet dobrych dróg.
Do tak śmierdzącego tematu nie garną się nawet inwestorzy i developerzy...Oni wolą intratne kęski w centrum Miasta...Ot choćby jakąś szkołę przechwycić, na przykład Zespół Szkół Architektonicznych przy Powstańców Warszawskich, mimo że dobrze prosperującą, by ją wyburzyć i postawić tam swoje bloczki na sprzedaż...

A wyraziła na to zgodę nawet Rada Miasta Gdańska, mimo sprzeciwu i odwołań Uczniów tej Szkoły, Komitetu Rodzicielskiego, Dyrekcji Szkoły!!! Obecnie kolejny rok budynek szkoły jest pusty, bo sprawa jest w Sądzie!!!





S.J.Z.: - Mówi Pan: Prezydent Paweł Adamowicz winien...Prezydent popełnił błąd. Prezydent nie nadaje się na to stanowisko...Są przecież wyborcy i radni. Pozwalają na to wszystko?


M. Sz.: - Czujność wyborców została uśpiona pięknymi perspektywami. Radni, poza legitymującymi się z Prawa i Sprawiedliwości – tworzą Dwór Pana Prezydenta. Większość Rady Miasta Gdańska – to po prostu dworzanie i dworacy. Żeby to zmienić - tym razem do wyborów musi pójść ta zdecydowana większość, tj. ta milcząca część Miasta Gdańska...Także ci z zapomnianych dzielnic, gdzie – już jak wcześniej wspomniałem – wciąż mają czasy Króla Ćwieczka i gdzie diabeł mówi dobranoc.
W Gdańsku zapadły już negatywne zmiany strukturalne – tu nie ma klasy średniej. Tu są albo bogaci z każdym dniem coraz bogatsi, jak Prezydent Paweł Adamowicz, albo biedni i z każdym dniem coraz biedniejsi, bo już ich na nic nie stać – ani na bilet do kina, ani do Teatru, Filharmonii czy Opery. Ta ogromna część mieszkańców żyje już poza normalnym życiem – z trudem wiążąc koniec z końcem..

.Dziwi to pana.. W Mieście Gdańsku za czasów rządów Pawła Adamowicza czynsze za mieszkania komunalne skoczyły nagle ...dziesięciokrotnie...A emerytury –jeśli o sto złotych, to już była super regulacja...teraz jakże wielu otrzymuje, przy obecnej regulacji 10 złotych podwyżki...Można powiedzieć: ekipy się zmieniają, a emeryci są z tym samym chudym dziurawym portfelem...
A w Mieście Gdańsku Prezydent odstawia teatrzyk i gra w nim spektakl zamożnego miasta: jest okazały i bardzo kosztowny budynek Europejskiego Centrum Solidarności, w dodatku z gościem z Niemiec w roli dyrektora... Jest okazały gmach Teatru Szekspirowskiego, gdy w Teatrze Wybrzeże aktorzy z nudów na golasa biegają po scenie...I jest Muzeum II Wojny Światowej, równie okazałe i kosztowne gmaszysko...
Czy w Mieście Gdańsku kosztowny pomnik musi gonić kosztowny pomnik i jeszcze równie kosztownym pomnikiem poganiać...Oto bilans rządów Pawła Adamowicza – z wykształcenia prawnika a nie ekonomisty, zaprawionego w inwestycjach...
Godzi się przywołać słowa: przypatrzmy się powołaniu naszemu i niech każdy idzie swoją drogą, zgodnie z tym powołaniem. Prezydentura Pawła Adamowicza nie jest jego powołaniem a chłodną kalkulacją ; by na tym stanowisku dorobić się za wszelka cenę...I ten cel, tylko ten cel - osiągnął z nawiązką.



S.J.Z.: - Ruszyły jednak nowe linie tramwajowe, są stadiony, coraz bliżej finału budowa Dworca i kolejnej Galerii...



M. Sz.: Gdyby nawet już tego nie podjął, to musiałby już nic nie robić...Należy tu jednak wziąć pod uwagę ogromne koszty i dyktat inwestorów a nie Prezydenta jako gorliwego Włodarza Miasta...


S.J. Z.: - Dziękuję za rozmowę.

Ilustracje:
Archiwum Internetowe








Stanisław J.  Zieliński